Czy DjVu musi być wykorzystywany w bibliotekach cyfrowych?
Oczywiście, że nie musi — aczkolwiek powinien — głównie w dwóch przypadkach: 1. dokumenty zdigitalizowane (ze względu na warstwowanie i zyski z tego wynikające, czyli zwiększoną czytelność oraz upakowanie, a także możliwości użycia poszczególnych warstw osobno); 2. dokumenty składane cyfrowo (ultrawydajna kompresja + zero problemów z renderowaniem).
Z djvu jest problem na komorkach, tabletach i pcetach i wszystkim innym (instalacja wtyczki i samo korzystanie z wtyczki).
Zwrócić pragnę uwagę na bardzo często ignorowaną rzecz: do PDF też konieczna jest wtyczka. Czymże to różni się więc od obsługi DjVu? Jeżeli przyjrzeć się kłopotom, które występują z PDF-ami i do nich przeglądarkami, to naprawdę nie ma co narzekać na DjView, a tym bardziej na DjVuViewera. Nie wiem kim niezalogowany niezadowolony użytkownik jest, ale jeżeli pamięta, co było jakiś czas temu w sieci z PDF-ami, na których nadmierne rozpanoszenie się użytkownicy (włącznie ze mną) klęli siarczyście dniami i nocami, to nie ma się czego obawiać: wsparcie się kiedyś pojawi i będzie coraz wygodniej.
Biblioteki na zachodzie korzystają z plików JPEG2000 albo PDFów i jakoś nie mam problemu z korzystaniem z nimi.
JPEG2000 ostatnio na topie: mnóstwo ludzi o tym rozprawia i niezdrowo się podnieca, a podejrzewam, że 90% z nich nie wie co to jest i jak to się w praktyce sprawdza. A użytkownicy to już w ogóle z JPEG2000 styczności bezpośredniej nie mają i mieć nie będą raczej. A z PDF-ami było tak, że ktoś kiedyś, w zamierzchłych czasach, gdy nie było alternatywy, wpadł na pomysł, by pakować obrazki w kontener i serwować tak: pomysł niezły, wykonanie średnie, problemów dużo. Po to właśnie powstało DjVu, żeby te problemy rozwiązać, i od tego czasu życie osób przygotowujących dokumenty stało się łatwiejsze, biblioteki cyfrowe tańsze w utrzymaniu, a użytkownicy zaawansowani bardziej szczęśliwi.
Czy nie lepiej jednak, jeżeli będzie jeden prosty w obsłudze format typu PDF czy JPEG zamiast męki z trochę mniejszym DjVu?
Nie lepiej. Formaty dedykowane są do specyficznych zastosowań, co podkreślił Tomek. Dobrze by było, gdyby PDF i DjVu używane były do tego, do czego są przeznaczone i w czym się sprawdzają dobrze. Użytkownicy powinni być w stanie każdy dokument otworzyć i bez problemów skorzystać z niego (oprogramowanie dla większości platform istnieje, a ja gorąco zachęcam użytkowników do zdobywania wiedzy i samodoskonalenia w tym zakresie także). W zasadzie PDF i DjVu (a także inne formaty umozliwiające zapis dokumentów stronicowanych) mają więcej podobieństw niż różnic: i z punktu widzenia odbiorcy byłyby prawie tożsame, gdyby były serwowane w taki sam sposób. Niestety nie są, ale to może zmienić się w przyszłości. Ja zalecam jedno: nakłaniać do wsparcia i propagować, zamiast walczyć z formatami.
Dawno temu kiedy sieć była wolna to może i każdy kilobajt się liczył, ale czy teraz faktycznie jest to tak ważne?
Teraz też się liczy. Szczególnie w publicznych instytucjach, gdzie wydawane są publiczne pieniądze. Poza tym DjVu nie oznacza jedynie ogromnej kompresji i słabej jakości. Wbrew temu, co w społeczeństwie krąży, jest to dość elastyczny format i wiele, wiele można z nim zrobić — o ile się potrafi.